czwartek, 25 lipca 2013

Elizabeth Growd cz.VI

Hej. Kolejna część :)
Zapraszam:



                              VI
Ta sama sytuacja zdarzała się przez następne trzy wieczory, w końcu postanowiła porozmawiać o tym z Laurą.
-Laura, musimy porozmawiać-powiedziała dziewczyna, po czym wyjaśniła jej, co widziała, pomijając to, że widziała tą dziewczynę ze swoim ojcem-co o tym sądzisz?-zapytała w końcu, po czym zauważyła, że jej przyjaciółka zbladła-co się stało?
Dziewczyna była całkiem blada, a z jej oka poleciała łza.
-Muszę ci o czymś powiedzieć-wyjąkała-ja... Jestem... Jestem Twoją siostrą-powiedziała roztrzęsiona.
Elizabeth otworzyła lekko usta i zamarła. Nie wierzyła w to, co usłyszała. Siostra? Ona nie miała siostry. Nie pamiętała żadnej innej osoby prócz mamy i taty.
-Kłamiesz!-krzyknęła-to niemożliwe!
Laura rozpłakała się i uciekła. Elizabeth pomyślała, że nie wie jeszcze wszystkiego. Nie wiedziała, co było w paczkach i skrzynkach, nie wiedziała czy to Laura nosiła je jej (i swojemu)ojcu, bo  przecież ta osoba miała czarne włosy, nie blond. Postanowiła przeczekać do wieczora.  

                                                                     ***
Była dziesiąta, Elizabeth patrzyła w niebo, na księżyc i czekała na dziweczynę. Kiedy ta się zjawiła, podbiegła do niej.
-Kim jesteś?
Postać wrzasnęła i przewróciła Elizabeth. Dziewczyna obolała odwróciła się. Tajemnicza, ciemno-włosa osoba biegła do parku. Dziewczyna pobiegła za nią.

Kiedy dobiegła, na miejscu był już ojciec. Rzuciła się na niego i wrzasnęła:
-Kim ona jest? Dlaczego nigdy nie wiedziałam, że mam siostre?
Ojciec nic nie powiedział. Odepchną córkę o uderzył ją w twarz. Ona zadrżała, z oczu pociekła jej łza. Nad nią stała tajemnicza postać.
-Kim jesteś?-szepnęła Elizabeth
Postać nie odpowiedziała, nie ściągnąła kaptura. Stała i patrzyła się na dziewczynę, która nic nie rozumiała. Wstała i popatrzyła na ojca, który stał bez ruchu, a potem zaczął uciekać i znikną za rogiem.
-O co chodzi?
Kobieta uśmiechnęła się, ale nic nie powiedziała.
-Powiedz mi o co chodzi!-krzyknęła dzwiewczyna. Kobieta odeszła zostawiając Elizabeth samą w parku...

Dziękuję,
Mounty

PS. Post dedykowany Oli <3


4 komentarze: