piątek, 16 sierpnia 2013

Elizabeth Growd cz.VII+zakończenie :)

Heej :D dawno się nie widzieliśmy, tęskniliście? No dobra, wiem, że nie, ale co tam.
Dobra, dzisiaj trochę dłużej, bo nie dość, że siódma część jest długa, to jeszcze zakończenie. A tak btw. To piszę drugą część mojej książki :3
Dobra, nie będziemy się tu chyba rozpisywać, bo przecież opowiadanie całe takie długie.
Zapraszam :*


                             VII
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?
-Myślałam, że wiesz...
-Nie! Wcale tak nie myślałaś, wiem o tym-krzyczała Elizabeth
Laura płakała.
-Przepraszam.
Elizabeth westchnęła i przytuliła przyjaciółkę(a właściwie siostrę).
-Będziemy dzisiaj wieczorem czekać na tę kobietę-powiedziała-dowiemy się kto to.
-Dobrze-Laura otarła nos-będę z tobą.

                                                                       ***
Było sześć minut po dziesiątej. Siostry siedziały w krzakach i czekały. Laura była smutna, niepewna i przestraszona, ale czekała razem z siostrą. Punktualnie dziesięś minut po dziesiątej z budynku wyszła kobieta. Elizabeth kazała siostrze się przesunąć, ponieważ miała przeczucie, że kobieta tam zajrzy. Sprawdziło się. Kobieta sprawdziła teren i niewidząc nic podejrzanego, poszła do parku. Dziewczyny podążyły za nią.
Kiedy doszły do parku, ojciec już czekał.
-Spóźniłaś się-zauważył.
-Musiałam sprawdzić, czy małe za mną nie idą-odezwała się kobieta. Jej głos był delikatny, przyjemny dla uszu-wybacz kochanie.
-Kochanie?-szepnęły jednocześnie siostry-kto to jest?
-Myślisz, że powinniśmy im powiedzieć? O wszystkim?
-Nie-zaprzeczył ojciec-nie teraz. To... Zbyt ciężkie...
-Musimy-nalegała kobieta-kłamanie jest wobec nich nie fair.
-Chcesz im z marszu powiedzieć? Jak one to zniosą? Nie zniosą, tak myślę. Znienawidzą i ciebie, i mnie. To nam nie wyjdzie na dobre.
-No, przecież musimy im powiedzieć-zauważyła-muszą się kiedyś dowiedzieć.
-Tak, racja. Lecz niewiem, czy teraz. Z resztą, mają spokojne życie i...
-Już nie-przerwała mu kobieta-dowiedziały się części. Nie zaznają spokoju.
-Racja-wykrzyknęła Elizabeth wstając.
-Nie, nie-szeptała Laura-nie teraz... Elizabeth-wstała.
-L-Laura!-wyjąkała kobieta- E-Elizabeth!
-Kim jesteś?-zapytała ta druga
-I co od nas chcesz?-dodała jej siostra.
-Ja-kobieta westchnęła-Ja...-Ściągneła kaptur.
-Mama!-wykrzyknęły siostry.
-Tak-Matka uśmiechnęła się-to ja. Żyję.
Dziewczyny stały osłupiałe wpatrując się to w mamę, to w tatę, to znowu w mamę i tak w kółko.
-Ale jak to... Żyjesz-Wydukała skołowana Elizabeth-N-nie możliwe! Przecież tata Cię...
-To kłamstwa-przerwała kobieta-tata nic nie zrobił. Kiedy byłyście małe, zachorowałam na raka. Myślałam, że umrę. Kłamaliśmy, że zostałam zamordowana przez jakichś ulicznych przestępców. To z tatą powstało samo, nie wiadomo jak, nie wiadomo kiedy-westchnęła-okazało się, że się wyleczyłam. To było cztery lata temu. Nie chciałam was zaskakiwać, chciałam poczekać, aż staniecie się dorosłe. Niestety, znów zachorowałam. Pozostało mi mało życia-wydukała.
-O Boże...-szepnęła Laura. Elizabeth milczała.
-Chciałam-dodała mama-żebyście zamieszkały z tatą. Bardzo.
Elizabeth wybuchła płaczem. Wyła się oszukana, wykorzystana, nieważna. Uciekła. Biegła przed siebie. Wreszcie przycupnęła pod drzewem i płakała. Płakała parę godzin, po czym zasnęła.
Obudziła się około czwartej rano, słońce dopiero wzeszło, niepewne promyki muskały ziemię. Elizabeth wystraszyła się. Gdzie mama? Gdzie tata? Gdzie Laura? Pobiegła pod ławkę. Zastała kartkę od Laury:
Przychodź szybko, jak tylko się obudzisz, na ul. Latarnika 36/2
Proszę.
Laura

Dziewczyna pobiegła pod wskazany adres. Był to dom jej taty. Zapukała energicznie do drzwi. Otwrzył ojciec. Nic nie powiedział tylko wprowadził ją do salonu. Zastała tam płaczącą Laurę. Tata opadł na fotel i zakrył oczy dłońmi.
-To dzisiaj rano-powiedział-już dzisiaj.
-Co?-Elizabeth nie rozumiała.
-Mama...-wydukała Laura-Mama...ona...
-Nie-dziewczyna pokręciła głową-to niemożliwe! Przecież...
-To prawda-tata odsłonił twarz. Dopiero teraz dziewczyna zobaczyła, że zdjął kaptur. Miał twarz dobrodusznego człowieka, kiepsko ogolonego-dzisiaj, dokładnie o drugiej trzydzieści pojechałem z mamą do szpitala. Poprosiła o to, chciała bardzo tam pojechać, więc zamówiłem taxówkę. Kiedy bliśmy na miejscu, poszła do lekarki. Po chwili zapanowało zamieszanie. O trzeciej dwadzieścia jeden... Umarła. Jej blada twarz była taka przerażająca... Przepraszam, że tak mało ją znałyście. To moja wina. Uznałem, że tak będzie dla was lepiej, myliłem się.
Po policzku Elizabeth słynęła łza. Potem kolejna i kolejna. Płakała. Rzuciła się do ojca. Nie po to, żeby coś mu zrobić, tylko po to, żeby go przytulić. Po prostu. Wtuliła się w niego. To samo zrobiła Laura. Postanowiły, że go nie opuszczą...

            Zakończenie
Elizabeth, Laura i ich ojciec siedzieli przy stole. Była sobota rano. Od śmierci mamy minęły dwa tygodnie. Dziewczyny zamieszkały z ojcem. Teraz jedli śniadanie i pili kawę. Siostry oglądały przy tym zdjęcia, a tata mówił im kiedy i gdzie były robione.
-O, to jest nasze ślubne. A to, zrobione dwa miesiące po ślubie, na plaży. O, a tu mama w ciąży, z tobą-wskazał na Laurę-a tu mała Laura! To zdjęcie jest robione jeszcze w szpitalu, dwie godziny po porodzie-rzeczywiście, zdjęcie przedstawiało noworodka (Laurę) i mamę ubraną w piżamę i przykrytą kołdrą. Widzać było, że jest zmęczona, ale szczęśliwa-A tu mała Elizabeth-pokazał zdjęcie noworodka w kilkunasoma czanymi włoskami.
-Haha-zaśmiała się Elizabeth-byłam wtedy taka niewinna.
Dziewczyny jeszcze długo oglądały zdjęcia, a potem poszły na spacer. Był piękny, słoneczny dzień. Zostało osiem dni wakacji, więc trzeba było to uczcić. Poszły na lody, a potem chodziły po sklepach. Były szczęśliwe, zadowolone z życia. Czuły, jakby minęły wszystkie ich kłopoty... Lecz to dopiero początek...
               
                                                           Koniec
Mounty <3

7 komentarzy:

  1. Wspaniała historia, aż się wzruszyłam...
    Naprawdę, masz talent. Tylko się nie poddawaj, a może kiedyś osiągnięty coś więcej. :)
    Już nie mogę doczekać się następnej części. ♡
    Pozdrawiam.
    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Emiliiempire.blogspot.com








    ~ *Emilia B.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję. Poddawać się nie zamierzam, uwilbiam pisać ^^
    Pozdrowienia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Ale jednak przydało by się użyć kropki lub przecinka XD

      Usuń
  4. Ostatni raz płakałam nad książką, w scenie kiedy Dumbledore zginął (tak, jestem.dziwna >.<). Piękne. <3
    Też kiedyś sobie pisałam, ale uznałam że w moich książkach jest za mało opisów miejsc, osób, rzeczy. Dlatego teraz jedną książkę piszę całkiem od nowa, a taką drugą poprawiłam i piszę dalej.
    Czekam na następną część! ^w^
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja płakałam jak zginął Syriusz... Moja ulubiona postać <3
      Jak już napiszesz książkę, chciałabym ją przeczytać :D
      Dziękuję i też pozdrawiam :D

      Usuń
  5. Ciekawe opowiadanie :D Piękna historia <3

    OdpowiedzUsuń